Wymiana z Francją

Wymiana szkolna z Francją
W tym roku szkolnym nasze liceum nawiązało współpracę z Collège -Lycée Saint-Martin z Rennes we Francji (region Bretania). W marcu (23-31.03.2015) gościliśmy w naszych domach i szkole grupę francuskich uczniów i ich opiekunów. Z kolei pod koniec kwietnia (25.04-05.05.2015) wyjechaliśmy z rewizytą do naszych nowych francuskich znajomych. W drodze powrotnej wstąpiliśmy na jeden dzień do Paryża. Zapraszamy do przeczytania dwóch artykułów, napisanych przez naszych uczniów, uczestników wymiany - Joasię Musisz (kl. 2g) i Huberta Mazurczaka (kl. 2a) oraz do obejrzenia zdjęć.
Bretania (Breizh, Bretagne, Britanny) to kraina północno-zachodniej Francji. Na szczególną uwagę zasługuje przepiękne skaliste wybrzeże Oceanu Atlantyckiego, przeplatane piaszczystymi plażami. Warto pamiętać o celtyckiej przeszłości tego miejsca, która ma ogromny wpływ m.in. na kulturę, architekturę i język czy wierzenia. Stąd np. nazwy miejscowości pisane na znakach drogowych w dwóch językach. Niedaleko znajdują się skarby Normandii - Mont Saint-Michel i Saint-Malo.
Zapraszamy do obejrzenia galerii zdjęć z wymiany tutaj
Relacje uczniów z wymiany
Wymiana szkolna z Collège-Lycée Saint-Martin z Rennes
W marcu 2015 roku w naszej szkole miała miejsce pierwsza część wymiany szkolnej z Francją. Uczniowie Ósemki gościli przez ponad tydzień uczniów z Bretanii, pobierających na co dzień nauki w Collège - Lycée Saint Martin w Rennes.
Francuzi wylądowali na lotnisku Ławica wieczorem 23 marca, wyczerpani wielogodzinnym lotem z przesiadkami, w związku z czym w zdecydowanej większości po powitalnych kolacjach w rodzinach udali się na spoczynek, by mieć siły zaznajamiać się z budynkiem szkoły i stolicą Wielkopolski już następnego dnia.
Ów dzień zaczęliśmy razem z Francuzami w auli naszej szkoły, gdzie zaprezentowaliśmy w języku Moliera i Szekspira najważniejsze informacje na temat historii Liceum, Poznania, Wielkopolski i Polski, by następnie pokazać naszym gościom budynek szkoły i nauczyć ich paru zwrotów w języku polskim, jednocześnie starając się zapamiętać nawzajem swoje imiona. Udaliśmy się również na wizytę do Domu Bretanii na Starym Rynku, gdzie mogliśmy usłyszeć po Francusku legendę o Lechu, Czechu i Rusie. Po południu nasi koledzy i koleżanki przechodzili pod naszą opiekę, wtedy staraliśmy się pokazać im piękno Poznania na własną rękę.
W środę Francuzi mieli okazję zobaczyć z rana na własne oczy jak wygląda typowa lekcja w VIII Liceum Ogólnokształcącym, po czym ruszyli zwiedzać Poznań razem z przewodnikiem. Zobaczyli m.in. Stare Miasto, ratusz, farę, Plac Wolności, reprezentacyjne ulice i oczywiście Zamek Cesarski. Ostatnią oficjalną częścią programu wymiany tego dnia był wspólny obiad przy Okrąglaku.
W czwartek 26 marca mogliśmy już przez cały dzień towarzyszyć naszym francuskim kolegom podczas wycieczki do Biskupina, a także pierwszej stolicy Polski – Gniezna. Tradycyjnie największe wrażenie na gościach zrobił gotycki kościół katedralny i słynne Drzwi Gnieźnieńskie, o których opowiadał przewodnik po angielsku, gdyż jednym z celów pobytu Francuzów w Polsce było podniesienie umiejętności w posługiwaniu się tym językiem.
Kolejnego dnia, podczas gdy my braliśmy udział w lekcjach, goście z Bretanii kontynuowali zwiedzanie naszego pięknego miasta, udając się do takich miejsc jak Brama Poznania ICHOT, Ostrów Tumski, katedrę i Stary Browar. Wieczorem natomiast wspólnie wzięliśmy udział w Saloniku Artystycznym, na którym wystąpiła również nasza koleżanka uczestnicząca w wymianie - Joanna Musisz wraz z siostrą.
Natomiast w weekend sami organizowaliśmy czas swoim gościom. Niektórzy pokazywali Francuzom te części Poznania, do których nie zdążyli jeszcze dotrzeć, na przykład Muzeum Rogala Świętomarcińskiego, gdzie mieli okazje własnoręcznie przyrządzić prawdziwego rogala. Niektórzy z nas ponadto zabrali swoich gości do Wrocławia, Torunia czy też stolicy Polski – Warszawy.
W poniedziałek Francuzi mieli okazję zobaczyć Cytadelę i miejsce martyrologii Wielkopolan – niemiecki nazistowski obóz zagłady Fort VIII. Po tej niezwykle pouczającej lekcji historii nasi goście spędzili z nami ostatnie godziny, po czym udali się na odpoczynek, gdyż następnego dnia czekały nas wcześnie rano ostatnie uściski rąk i pocałunki na poznańskim lotnisku.
Zdawaliśmy sobie jednak znakomicie sprawę, że nasza rozłąka nie będzie trwała długo, gdyż już rankiem 27 kwietnia to Francuzi witali nas w centrum Rennes, zmęczonych po wielogodzinnej podróży busem. Nasz pobyt w północno – zachodniej Francji zaczęliśmy od zwiedzania szkoły, po czym udaliśmy się poznać centrum stolicy Bretanii.
Drugiego dnia czekały nas dwie lekcje z naszymi francuskimi kolegami, lekcja tańca bretońskiego, a także zwiedzanie jednego z najbardziej charakterystycznych i najbardziej reprezentatywnych budynków w Rennes, a mianowicie Parlamentu Bretanii. Po dniu pełnym atrakcji spędzaliśmy wieczór z rodzinami, poznając od kuchni życie codzienne Francuzów, ich zwyczaje, kuchnię i charaktery, prowadząc rozmowy na najróżniejsze tematy.
Następnego, trzeciego już dnia wymiany mieliśmy okazję zobaczyć wystawę poświęconą historii Bretanii od czasów prehistorycznych do współczesności, co znakomicie przygotowało nas merytorycznie do wycieczki, która miała miejsce następnego dnia, a mianowicie wizyty na Mont Saint – Michel, jednego z najbardziej charakterystycznych miejsc w całej Francji, a także średniowiecznego miasta Dinan, prawdziwej perły wśród zabytków Bretanii.
W piątek i sobotę, podobnie jak Francuzi w Polsce, my byliśmy zdani na gościnę naszych kolegów i ich rodzin z wymiany. Zabrali nas oni do wielu ciekawych miejsc, takich jak Saint – Malo, piękne portowe miasto położone na północnym wybrzeżu, czy też na plaże Normandii, gdzie mogliśmy przypomnieć sobie wydarzenia z czerwca 1944 roku, niezwykle ważne dla każdego Francuza, jednoznacznie kojarzące się im z drogą do wolności.
Wszystko jednak ma swój koniec, dlatego rankiem 3 maja zmuszeni byliśmy pożegnać naszych kolegów, ich rodziny i stolicę Bretanii. Wsiedliśmy do autobusu i udaliśmy się w drogę do Paryża, którego odwiedziny miały być wisienką na torcie naszej owocnej wymiany. W stolicy Francji zobaczyliśmy Ogród Luksemburski, katedrę Notre-Dame, bazylikę Sacré-Coeur na szczycie wzgórza Montmartre, zrobiliśmy zdjęcia pod wieżą Eiffla, a także sfotografowaliśmy ją z Trocadéro. Zobaczyliśmy dziedziniec Luwru, dworzec kolejowy przekształcony w muzeum czyli Musée d'Orsay, a dzień zwieńczyliśmy rejsem po Sekwanie po zachodzie słońca.
Niewątpliwie wymiana ta była dla wszystkich jej uczestników, niezależnie jakiej byli narodowości, bardzo pouczająca i pozostanie w pamięci na długo, gdyż poznawanie innych kultur, tradycji i zwyczajów niejednokrotnie pomaga nam zrozumieć nasz własny kraj, bądź też spojrzeć na niego w nieco innej, dotychczas nieznanej perspektywie.
Hubert Mazurczak, klasa 2a
2000 km różnicy odległości geograficznej, jeszcze więcej kulturowej - czyli wymiana Poznań-Rennes 2015
Po całodobowej podróży busem, około godziny 11:00 dotarliśmy do Rennes, gdzie czekali na nas nasi francuscy koledzy ze swoimi rodzinami. Już od początku dało się wyczuć różnice miedzy Bretanią a naszym krajem. Gdzie nie spojrzeć zielono, cicho i spokojnie. Możliwe, że to z powodu niedzieli, w którą większość sklepów i centrów handlowych jest zamknięta, a ludzie spędzają czas z rodzinami. Tego właśnie miałam okazje osobiście doświadczyć zaraz po dotarciu do domu swojej korespondentki - rodzinne spotkanie przy grillu i winie (które Francuzi piją do chyba każdego posiłku). W domu panował styl minimalistyczny, wydawało się, że wszystko ma swoje z góry ustalone miejsce, w środku wydawało się być trochę pusto, ale nie można powiedzieć, żeby czegokolwiek brakowało. Kolejną rzeczą, która mnie zaskoczyła to dwa osobne pomieszczenia na łazienkę - w jednym sama toaleta (największym zdziwieniem był dla mnie brak umywalki w tym pomieszczeniu), a w drugim cała reszta.
Idąc spać pierwszego dnia nastawiałam budzik na 5:00, gdyż o 6:15 wyruszał mój autobus do szkoły (szczerze podziwiam swoją korespondentkę, ze daje radę tak wstawać codziennie). Dzięki tak dużej odległości domu mojej francuskiej rodziny od szkoły miałam okazję wypróbować prawie każdy środek transportu miejskiego i pozamiejskiego, włącznie wiejskimi autobusami, które, jak moja korespondentka mi tłumaczyła, nie są autobusami, bo można w nich jechać tylko jeżeli znajdzie się miejsce siedzące. Najbardziej spodobała mi się podróż metrem, które nie tylko pokonuje długie dystanse w krótkim czasie, ale także jeździ co trzy minuty, dzięki czemu nigdy nie marnowałyśmy czasu na czekanie na metro.
Po dotarciu na miejsce zwiedziliśmy budynek szkoły Francuzów, co pozwoliło nam docenić nasz własny - klasy w szkole Francuzów rozmieszczone są w taki sposób, że po każdej lekcji uczniowie muszą wyjść na dwór, żeby przedostać się do drugiej sali. Uczestniczyliśmy z naszymi kolegami na lekcjach, które znacznie różnią się od naszych. Wiele przedmiotów we Francji jest ze sobą połączonych. Na przykład historia i geografia to jeden przedmiot, tak samo jak chemia, fizyka i biologia. Lekcje wychowania fizycznego są tematyczne - basen, wspinaczka. W każdą środę Francuzi kończą lekcje w południe i resztę dnia mają wolną.
Rzeczą, która bardzo przypadła mi do gustu była codzienna, godzinna przerwa od 12:00 na lunch. Francuski system żywienia jest zupełnie inny niż nasz, choć wbrew stereotypom dowiedzieliśmy się, że większość Francuzów wcale nie jada żab i ślimaków. Jednym z ich najpopularniejszych dań są „Crepes”, które można porównać do naleśników, choć są znacznie cieńsze i nie zawierają w swoim składzie jajek. Większość przekąsek, wypieków i słodyczy we Francji składa się głownie z masła i cukru, a wyrabiany w ich kraju karmel jest prawdopodobnie jedynym zbyt słodkim jedzeniem jakie miałam okazję spróbować.
Na weekend udałam się z moją korespondentką do domu jej dziadka, świętować jego urodziny. Cała uroczystość polegała głównie na rodzinnych rozmowach przy stole w towarzystwie przygotowanych wcześniej potraw. Po przystawce na stole pojawiły się tace z różnorodnymi owocami morza - krewetki, kraby i langustynki. Zjadłam to danie z przekonaniem, że jest to mój główny posiłek w ciągu dnia, po czym moja francuska koleżanka oznajmiła mi, rozbawiona moim zdziwieniem, że zaraz przyjdą trzy kolejne dania… Gdybym wiedziała o tym od początku może nawet udałoby mi się każdego spróbować, niestety Francuzi nie podejrzewali, że mogę nie wiedzieć, że obiad składa się z pięciu dań. Miedzy poszczególnymi daniami każdy dostawał ręcznik papierowy, żeby wytrzeć swój talerz, dzięki czemu pod koniec dnia gospodarze nie mieli prawie stu talerzy do zmycia, a zaledwie (jeśli można tak powiedzieć) dwadzieścia. Kolejnego dnia udałam się z moją francuską koleżanką na plażę, która przepełniona była surferami, mimo brzydkiej pogody i deszczu.
W niedzielę rano opuściliśmy Rennes i spędziliśmy całą drogę powrotną rozmawiając o swoich przeżyciach i doświadczeniach we Francji. Myślę, że wymiana dostarczyła nam wszystkim wielu pozytywnych wrażeń, mieliśmy okazję nie tylko lepiej poznać swoich francuskich kolegów oraz kulturę ich kraju, ale także nasza grupa z wymiany miała szansę dowiedzieć się więcej o sobie nawzajem i stworzyć zgrany zespół.
Joanna Musisz, klasa 2g